W ten piątek (22/01/2021) na Netflixie swoją premierę miał sześcioodcinkowy serial "Przeznaczenie: Saga Winx", który po trailerach zdecydowanie nie przypadł mi do gustu. Wyraz swojej frustracji dałem w jednym z wieczornych wpisów (tutaj). Po raz kolejny sprawdza się maksyma, że nie powinno się oceniać książki po okładce. Tytuł miło mnie zaskoczył ale nie wycofuje się również z niczego co napisałem wcześniej (tutaj).  Nadal uważam, że twórcy spartolili swoją robotę, a jednocześnie zrobili naprawdę dobrą produkcję.

Mam już swoje lata i nadal oglądam bajki, nie tylko te japońskie - również z innych regionów świata. Jedną z takich serii był Klub Winx, może nie ulubiona kreskówka o czarodziejach (klimat W.I.T.C.H. bardziej do mnie przemawiał) ale jednak była fajna historia, dziewczyny zamieniające się we wróżki i ogólnie raczej cukierkowy klimat. Gdy zobaczyłem, że Netflix robi adaptację od razu się zainteresowałem..