Nieczęsto przy wydaniu visual novel dostajemy tonę informacji prasowych, chyba że jest to tytuł z serii Phoenix Wright lub Danganronpa. Jednak w przypadku Kindred Spirits on the Roof, słyszały o nim nawet osoby nie będące fanami gatunku. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, KS była pierwszą wydaną na platformie Steam grą 18+, bez cenzury i wycinania treści. Powstało dookoła tej sytuacji dużo szumu, co tylko przysporzyło tytułowi dodatkowego rozgłosu. Dzięki temu szersza publika poznała jedną z najlepszych gier yuri jakie do tej pory wydano.

Czy znajdzie się coś co kiedykolwiek przebije fabularnie Sword Art Online? Nie sądzę, jednak trafił w moje ręce tytuł, który jest tego bardzo blisko. W morzu tego samego, w potoku powtarzalnych i nudnych fabuł znalazła się perełka. Death end re;Quest oślepiło mnie swoim blaskiem i zmusiło do spędzenia wielu godzin przed konsolą. Genialna, trzymająca w napięciu historia, przepiękne arty bohaterek, klimatyczna muzyka i nietuzinkowy pomysł na rozgrywkę. Czy przesadzam z opisem? Czy za bardzo gloryfikuję grę? Czy nie jestem do końca normalny? Przekonajmy się!

Kiedyś znalezienie na Steamie jakiejkolwiek visual novel graniczyło z cudem. Teraz o naszą uwagę walczą ich setki – nie wspominając ciągle rosnącej ilości tytułów na konsole przenośne. Jeżeli tylko znasz język angielski, to idealny moment na zagłębienie się w temat. To również dobry czas dla wszystkich fanów yuri. Świeżaków w temacie informuję, jest to termin używany do opisywania relacji (zazwyczaj o naturze typowo romantycznej) między kobietami. Od genialnego Kindred Spirits on the Roof do lekko kontrowersyjnego The Sacrament of the Zodiac: The Confused Sheep and the Tamed Wolf, każdy znajdzie coś dla siebie. Pierwszą grą, o której napiszę będzie jednak Highway Blossoms, prosta historia miłości od pierwszego wejrzenia.

Już od dłuższego czasu nie grałem w nowelkę z innego gatunku niż yuri. Czasami jednak trzeba coś w swoim życiu zmienić, dlatego pokusiłem się o sprawdzenie Tokyo School Life, który przedpremierowo pojawił się na moim Switchu. Zatarłem ręce na samą myśl o romansowaniu z uroczymi japońskimi nastolatkami oraz zainteresował mnie niewinny napis "nagość" na steamowej stronie tytułu. Skoro przy wersji PC ktoś pokusił się o dodanie takiego taga, to musi coś w tym być, prawda? W odpowiedzi zacytujcie sobie kultowe powiedzenie doktora House'a...

Po pierwsze i najważniejsze, jestem wielkim fanem steampunku. Uwielbiam tę stylistykę i ochoczo sięgam po wszystko, co ją zawiera. Zauroczony obrazami w Full Metal Alchemist, zajarany klimatem Wieków Światła zabrałem się za Code:Realize - Guardian of Rebirth, visual novel jedyną w swoim rodzaju. Genialna historia, wspierana mocno przez warstwę graficzną, tworzy niepowtarzalny świat. Tylko od wyobraźni zależy to, co zobaczymy, słysząc skomlące w lesie psy czy gwar Londynu czasów rewolucji przemysłowej. Całości dopełnia urocza główna bohaterka Cardia oraz jej mało znani znajomi - Arsène Lupin, Victor Frankenstein czy Abraham Van Helsing.