I like turtles... znaczy, lubię gry muzyczne. Odkąd pamiętam z wyjątkową łatwością przychodziło mi naciskanie przycisków na klawiaturze czy padzie w odpowiednim rytmie. Chciałbym móc napisać, że to zasługa słuchu absolutnego i idealnej koordynacji ręka oko, ale było by to dalekie od prawdy. Kiedy zobaczyłem pierwszą grę cyklu - Persona 4: Dancing All Night byłem zachwycony, blisko trzy lata później nadal od czasu do czasu pogrywam we wspomnianą produkcję. Jednak to może się skończyć, ponieważ w tym roku dostałem w swoje ręce zupełnie nowe tańczące persony. Niestety nie ma w nich już person, jest za to Velvet Room, albo raczej Velvet Club. Zainteresowani? Zatem zacznijmy imprezę z Endless Night Collection, czyli Persona 3: Dancing in Moonlight i Persona 5: Dancing in Starlight!

Po pierwsze i najważniejsze, jestem wielkim fanem steampunku. Uwielbiam tę stylistykę i ochoczo sięgam po wszystko, co ją zawiera. Zauroczony obrazami w Full Metal Alchemist, zajarany klimatem Wieków Światła zabrałem się za Code:Realize - Guardian of Rebirth, visual novel jedyną w swoim rodzaju. Genialna historia, wspierana mocno przez warstwę graficzną, tworzy niepowtarzalny świat. Tylko od wyobraźni zależy to, co zobaczymy, słysząc skomlące w lesie psy czy gwar Londynu czasów rewolucji przemysłowej. Całości dopełnia urocza główna bohaterka Cardia oraz jej mało znani znajomi - Arsène Lupin, Victor Frankenstein czy Abraham Van Helsing.