Dzisiejszy dzień jest jednym z tych, w których jest tyle do zrobienia, że nie wiesz w co najpierw włożyć łapy. Koniec miesiąca, kończący się sprint w pracy i klasyczna deadlinowa sraczka. Do dzisiaj wszyscy mieli terminy w obszarze ignorancji i obudzili się dzisiaj, żeby na dzień przed końcem dojebać worek zmian. Dodatkowo, będąc masochistą postanowiłem, właśnie dzisiaj rozwiązać pewien prywatny problem...

"Płynie okręt przez odmęty, nie zwyczajny - lecz zaklęty, z dna wypływa na powierzchnię, a gdy tylko dzień się zmierzchnie, okręt wznosi się do góry nad obłoki i nad chmury i zawisa niespodzianie w lazurowym oceanie. Tam na szczycie srebrnej góry mieszka ptak ognistopióry, żeby w jego piór pożodze ciepło było spać załodze. Błyskawice straż tam pełnią, księżyc srebrną swoją pełnią szmaragdowy mrok oblewa, w którym ptak ognisty śpiewa."