"Druga zwrotka, bo zawsze chciałem zacząć od środka" - to właśnie w rytmie kawałka Abradaba z 2010 roku będzie dzisiejsza recenzja. Trochę pokpiłem sprawę i zamiast zacząć od pierwszej książki w cyklu, rozpocząłem od właśnie środkowej. Jest to o tyle smutne, bo tytułowy "Stormsong" bazuje na wydarzeniach swojego poprzednika co niestety sprawiło, że czytanie pierwszej części nie ma już dla mnie żadnego sensu. Poniższy tekst jest pozbawiony spojlerów z jedynki, skupia się bardziej na formie niż treści i ma na celu przekonanie Was do rozpoczęcia przygody w Aeland. Nie popełniajcie jednak mojego błędu i jeżeli recenzja się Wam spodoba rozpocznijcie lekturę w odpowiedniej kolejności, czyli zaczynając od "Witchmark".