Daily Basis #409 – Boberski i miejskie bajki

Hej ho, hej ho, nagrywać by się szło… Niestety nadal mam katar i zatkane zatoki… 😛 Niemniej co musiało się stać, to musiało się stać. Dzisiaj zaplanowany był dzień nagrywek to też dokładnie to robiłem, jak już uporałem się ze swoją pracą zarobkową. Jak na mój obecny stan zdrowia, wszystko chyba wyszło mi dobrze… 😛

Pomimo “męskiej grypy” udało mi się nagrać jedną z najtrudniejszych scen jakie do tej pory wymyśliłem. Zazwyczaj problemem są efekty specjalne, tym razem była to moja gra aktorska… Musiałem wypowiedzieć swoje kwestie, a później reagować na głosy, których nie było na planie, ponieważ nagrałem je wcześniej… 😛 O procesie nagrywania możecie przeczytać tutaj i tutaj, jeżeli oczywiście Was to interesuje… 😉

Wracając do tematu, musiałem przez dokładnie 30 sekund udawać, że słyszę kolejno cztery kwestie, później wypowiedzieć swoją, znowu udawać, że coś słyszę i zakończyć całą scenę puentą… Brzmi prosto, ale niestety jest cholernie trudne do zrealizowania, szczególnie jeżeli wszystko nagrywa się samemu… Miałem zapisane ile dokładnie trwają poszczególne nagrania, niestety liczenie w głowie sprawiało, że kiepsko reagowałem. Jeżeli przestawałem liczyć to moje reakcje były fajne, ale traciłem poczucie czasu przez co teksty się ze sobą nie zgrywały. Chyba z godzinę się nad tym męczyłem, a pragnę zauważyć scena finalnie ma coś około minuty. Koniec końców jakoś się udało i ten fragment mam już zmontowany. Jutro czeka mnie jeszcze mniej więcej 1200 słów części lektorskiej i z głowy… Oczywiście znając moje szczęście gardło będzie mnie tak napierdalało, albo zatoki będą tak zawalone, że nie dam rady wydobyć z siebie nawet jednego słowa… Trzymajcie kciuki żeby jednak tak nie było, bo inaczej mocno się wkurwię… 😛

Rok temu pisałem o tym… 🙂

To tyle ode mnie w tą bajkową środę, do następnego…

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments