Nie jestem wielkim fanem wampirów w literaturze. Na palcach jednej ręki mogę policzyć ile fajnych książek z tym motywem przeczytałem w swoim życiu. Zazwyczaj krwiopijcy są nijacy, nie będąc uosobieniami potęgi natury lub też wytrawnymi kochankami, stają się jedynie żyjącymi wiecznie, pijącymi krew pustymi skorupami. Brakuje w nich dramatu, polotu i w sumie wszystkiego innego co determinuje dobrą rozrywkę podczas lektury. Przy całym moim negatywny nastawieniu do tematu już od kilku tygodni, razem z nekromantką i łowczynią wampirów Anitą Blake rozwiązuję kolejne sprawy kryminalne, wskrzeszam zmarłych, a co najbardziej zaskakujące, doskonale się przy tym bawię.